Mogłoby się wydawać, że tak podstawowe i powszechne manewry jak wyprzedzanie i skręt w lewo nie powinny budzić większych kontrowersji, przynajmniej w ich ocenie prawnokarnej. Oczywiście, za kierownicą pojazdów zawsze siedzi człowiek, co niestety wiąże się błędnymi decyzjami, w konsekwencji prowadząc do kolizji czy wypadków. Wymagania wobec kierujących powinny jednak iść w parze z jasnym, jednoznacznym ustawodawstwem i przewidywalną praktyką jego stosowania. Na styku wskazanych na wstępie manewrów nierzadko dochodzi do sytuacji spornych, a przy tym różnorako interpretowanych przez organy ścigania i sądy.

Uczciwie powiedzieć trzeba, że kontrowersji nie da się uniknąć w sytuacji, gdy do zderzenia pojazdów dochodzi w miejscu, gdzie zarówno wyprzedzanie jak i skręt w lewo są co do zasady dozwolone. Wówczas niezbędnymi będą ustalenia co do momentu rozpoczęcia manewrów przez poszczególnych kierujących, włączenia kierunkowskazów, śladów hamowania, szybkości poruszania się, czy miejsca styku obu pojazdów. Podstawową trudnością jest odtworzenie przebiegu zdarzeń jeżeli nie ma monitoringu lub obiektywnych świadków. Nie trzeba bowiem nikogo przekonywać, że wersje obu kierujących i ich pasażerów będą zgoła odmienne, chociażby co do sygnalizowania manewru w odpowiednim czasie. Wówczas z pomocą przychodzą biegli z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, lecz i tu opinie następujących po sobie zespołów potrafią się diametralnie od siebie różnić. Choć niewątpliwie traci na tym poczucie sprawiedliwości u poszczególnych uczestników postępowania, to trudno w takiej sytuacji o aprioryczne, a przy tym klarowne rozwiązania (wszak nie można za każdym razem wymagać od skręcającego w lewo ażeby przewidywał wszystkie zachowania innych uczestników ruchu z każdej strony, jak również od wyprzedzającego aby uniknął nagłego, nieprzewidywalnego manewru pojazdu wyprzedzanego; takie ustawodawstwo musiałoby wiązać się ze sparaliżowaniem ruchu drogowego w powyższym zakresie, a ponadto mogłoby skłaniać do nadużyć). Tym samym koniecznym do zaakceptowania jest model, w którym każdy z kierujących zobligowany jest do zachowania szczególnej ostrożności i związane z nim niestety in concreto spory.

Niezrozumiałymi jawią się natomiast kontrowersje w stanie faktycznym, gdzie jeden z uczestników w sposób oczywisty porusza się niezgodnie z obowiązującymi przepisami ruchu drogowego, tj. skręca tudzież wyprzedza w miejscu gdzie jest to zakazane. Jakkolwiek wydawać by się mogło, że winę za kolizję ponosić powinien zawsze ten kierujący, który nie zastosował się do zakazu, to zdarzają się przypadki, w których wniosek o ukaranie, akt oskarżenia, czy nawet wyrok skazujący zapadają przeciwko drugiemu uczestnikowi ruchu, a to z uwagi na rzekome nie zachowanie przezeń szczególnej ostrożności.

W takim tonie wypowiadał się jeszcze do niedawna sąd najwyższej instancji: „Zatem, wykonujący manewr skrętu w lewo, oczywiście z zawczasu włączonym kierunkowskazem, winien upewnić się nie tylko czy nie zajedzie drogę pojazdom jadącym z przeciwnego kierunku po pasie ruchu, który zamierza przejechać, ale także czy nie zajedzie drogi pojazdowi poruszającemu się jego pasem ruchu lub nieprawidłowo (z lewej strony) go wyprzedzającego. W sytuacji zatem gdy kierujący, mimo dostrzeżenia pojazdu nieprawidłowo go wyprzedzającego, nie zaniechał wykonywania sygnalizowanego wcześniej manewru skrętu w lewo, i dojdzie do wypadku, to odpowiedzialność za jego zaistnienie ponoszą obaj kierowcy. W zależności m.in. od skutków może to być odpowiedzialność karna lub za wykroczenie. Na kierowcy zamierzającym wykonać manewr zmiany kierunku jazdy w lewo, ciąży bowiem nie tylko obowiązek zawczasu i wyraźnego zasygnalizowania tego manewru oraz baczenia, aby nie spowodował on zajechania drogi pojazdowi jadącemu z kierunku przeciwnego, ale także w zależności od okoliczności, wynikający z zasady szczególnej ostrożności (art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, tj. Dz.U. Nr 108, poz. 908 z 2005, ze zm.), obowiązek upewnienia się, przez spojrzenie w lusterko wsteczne lub boczne, czy znajdujący się za nim pojazd nie uniemożliwia bezpiecznego wykonania tego manewru.” (wyrok SN z dnia 8 marca 2006 r., IV KK 416/05, Legalis nr 80233). „Do samej istoty szczególnej ostrożności obowiązującej uczestnika ruchu należy takie zwiększenie uwagi, by w razie pojawienia się zagrożenia odpowiednio szybko zareagować w zmieniającej się sytuacji na drodze i tak dostosować swoje zachowanie, by zagrożenie zażegnać, bądź je zmniejszyć w możliwym w danych okolicznościach stopniu. Warunkiem sprostania obowiązkowi szczególnej ostrożności, nałożonemu na uczestnika ruchu drogowego w sytuacjach wskazanych w ustawie, jest nieustająca obserwacja sytuacji na drodze, umożliwiająca percepcję wszystkich zmian i odpowiednie dostosowanie się do nich. Odbiega od takiego modelu zachowania wykonywanie manewru skrętu w lewo bez upewnienia się, czy nie spowoduje on zajechania drogi także pojazdowi jadącemu z tyłu.” (postanowienie SN z dnia 12 sierpnia 2009 r., V KK 34/09, Legalis nr 172065).

Powyższa wykładnia proponowana przez Sąd Najwyższy i powielana następnie przez organy ścigania oraz sądy powszechne już intuicyjnie budzi sprzeciw, gdyż zdaje się nakładać na kierowcę przestrzegającego prawa o ruchu drogowym odpowiedzialność za lekkomyślność i brawurę innego uczestnika ruchu. Co więcej, takowa wykładnia rozszerza obowiązek „należytej ostrożności” niemalże do granic „ostrożności absolutnej” (tj. upewnienia się), tym samym nakładając na kierowcę odpowiedzialność nawet za nieprawidłowe zachowania innych uczestników ruchu, które nie powinny mieć miejsca i których w związku z tym nie musiał się spodziewać.

Na szczęście w ostatnim czasie Sąd Najwyższy zmienił zapatrywanie na niniejszy temat, znajdując dlań oparcie w wykładni językowej i celowościowej analizowanych przepisów ruchu drogowego, a tym samym czyniąc zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości. „Przede wszystkim jednak, w ocenie składu orzekającego w tej sprawie nie ma dostatecznych normatywnych racji dla czynienia dwóch podstawowych założeń, które legły u podstaw rozumowania skarżących odwołujących się do dyspozycji art. 22 PrDrog. Pierwsze z nich utożsamia niejako obowiązek zachowania szczególnej ostrożności – obejmujący zarówno zmianę pasa ruchu, jak i zmianę kierunku jazdy (art. 22 ust. 1 PrDrog) – z nakazem upewnienia się, czy wykonanie takiego manewru nie spowoduje zajechania drogi innemu użytkownikowi drogi jadącemu z tyłu i to nawet w sytuacji, gdy to właśnie on rażąco narusza zasady ruchu drogowego. W ocenie składu orzekającego w tej sprawie, nie ma podstaw normatywnych do budowania takiej zależności. (…) Nie ulega bowiem wątpliwości, że tylko w niewielu wypadkach – w ramach nakazu zachowania szczególnej ostrożności – ustawodawca wprost nakłada na kierujących pojazdami obowiązek upewnienia się co do możliwości bezpiecznego wykonania konkretnego manewru. Tak jest np. w sytuacjach przewidzianych w art. 18 ust. 2 i 18a ust. 2 PrDrog, w art. 24 ust. 1 PrDrog. W innych z kolei, ustawodawca posługuje się formułą szczególnej ostrożności generalnie w odniesieniu do określonego manewru z podkreśleniem obowiązku upewnienia się – odniesionego tylko do pewnej jego fazy – art. 28 ust. 1 PrDrog i z pewną modyfikacją również art. 23 ust. 1 pkt 3 PrDrog. Skoro zatem ustawodawca dokonał nie tylko podziału na ostrożność „zwykłą” i „szczególną”, ale również stworzył cały katalog sytuacji, w których obowiązek zachowania szczególnej ostrożności rozciąga aż do granicy upewnienia się co do możliwości bezpiecznego wykonania określonego manewru lub jego części, to nie ma wystarczających podstaw do tego, aby tę właśnie – niewątpliwie dalej idącą postać szczególnej ostrożności, utożsamiać każdorazowo z jej podstawowym zakresem. W sytuacji, gdy ustawa wyraźnie rozdziela te dwa pojęcia, utożsamianie ich na drodze interpretacji, stanowiłoby wkroczenie w sferę tworzenia, a nie stosowania prawa. (…) Drugie z założeń, do których odwoływały się skargi kasacyjne w tej sprawie, opiera się na utożsamieniu pojęć „zmiana kierunku jazdy” i „zmiana pasa ruchu” oraz odniesieniu do obu tych pojęć obowiązku wynikającego z art. 22 ust. 4 PrDrog, tj. nakazu ustąpienia pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który kierujący zamierza wjechać. Także i to założenie nie znajduje jednak należytego oparcia w treści obowiązującej regulacji prawnej. Już w samym tytule oddziału 4 ustawy- Prawo o ruchu drogowym ustawodawca wyodrębnia te dwa pojęcia, a w treści art. 22 PrDrog – w poszczególnych ustępach tego przepisu – posługuje się nimi albo razem – ust. 1 i ust. 5 oraz w art. 24 ust. 1 pkt 3 PrDrog albo tylko jednym z nich. I taka właśnie sytuacja ma miejsce w odniesieniu do ust. 4 art. 22 PrDrog, na którego treść powołano się w kasacjach. Wynika z tego, że ustawodawca odróżnia sytuacje, w których konkretne obowiązki dotyczą zarówno kierującego zmieniającego pas ruchu, jak i tego, który zmienia kierunek jazdy oraz te, które odnosi tylko do jednego z tych manewrów. Skoro sam ustawodawca rozróżnił i rozdzielnie traktuje te pojęcia, to nie można przyjmować, że ust. 4 jednak odnosi się do obu tych pojęć, skoro przecież wymieniono w nim tylko zmianę pasa ruchu. (…) Co więcej, trudno zaakceptować sytuację, w której taka właśnie interpretacja miałaby służyć do budowania normy prawnej stanowiącej podstawę odpowiedzialności karnej. Wprowadzenie i opatrzenie sankcją karną bezwzględnego obowiązku udzielenia pierwszeństwa każdemu kierującemu, który w sposób umyślny i rażący łamie podstawowe zasady ruchu drogowego – niezależnie od aksjologicznej oceny – musiałoby w sposób wyraźny mieć zakotwiczenie ustawowe. Nie może natomiast następować w drodze odwoływania się do koncepcji „maksymalnego bezpieczeństwa” i wprowadzenia wymogu, aby każdy manewr połączony z zachowaniem szczególnej ostrożności polegał na upewnianiu się, czy inny uczestnik ruchu drogowego nie narusza obowiązujących go reguł tego ruchu. Prowadziłoby to nie tylko do paraliżu ruchu drogowego, ale również do obiektywnej odpowiedzialności, ponieważ ani warunki techniczne tego ruchu ani kwalifikacje jego uczestników nie są ustalane na poziomie mogącym zapewnić maksymalne bezpieczeństwo (por. K. Buchała: Problemy odpowiedzialności karnej za przestępstwa drogowe. Krótki komentarz (w:) Problematyka prawna i techniczna wypadków drogowych. Kraków 1995, s. 40; także – R.A. Stefański – op. cit.).” (wyrok SN z 8.01.2013 r., III KK 109/12, Legalis nr 555689).

Interpretacja ta znalazła swoją kontynuację w dalszym orzecznictwie sądu najwyższej instancji, przybierając jeszcze bardziej kategoryczną wymowę: „Wymóg zachowania szczególnej ostrożności, określony w art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.), przez zmieniającego kierunek jazdy w lewo, nie obejmuje obowiązku upewnienia się w chwili wykonywania tego manewru, czy nie zajeżdża on drogi nieprawidłowo (z lewej strony) wyprzedzającemu go. Nałożenie na uczestnika ruchu drogowego obowiązku przewidzenia bez wyjątku wszystkich, nawet najbardziej irracjonalnych zachowań innych uczestników tego ruchu, prowadziłoby w prostej linii do jego sparaliżowania. Nie można przy tym, dla uzasadnienia stanowiska przeciwnego, odwołać się do zasady ograniczonego zaufania przewidzianej w art. 4 ustawy – Prawo o ruchu drogowym, który obliguje do uwzględnienia nieprawidłowych zachowań innych uczestników ruchu jedynie wtedy, gdy okoliczności wskazują na możliwość innego zachowania niż przewidziane przepisami tej ustawy. Od dokonującego skrętu w lewo można wymagać zaniechania jego kontynuowania w sytuacji, gdyby widział, że jest nieprawidłowo wyprzedzany. Wtedy istotnie obowiązuje go zasada ograniczonego zaufania, wyrażona w art. 4 Prawa o ruchu drogowym. Znajdowanie się na tym pasie ruchu pojazdu powinno stanowić dla niego sygnał, że kierujący nim nie stosuje się do obowiązujących przepisów, gdyż powinien go wyprzedzać z prawej strony. Taka zaś sytuacja obliguje zamierzającego skręcić do utraty zaufania do tamtego kierującego, a w konsekwencji do zaprzestania manewru. W myśl bowiem art. 24 ust. 5 Prawa o ruchu drogowym wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony. Kierujący pojazdem nie może bowiem przystąpić do manewru wyprzedzania pojazdu z lewej strony wówczas, gdy pojazd jadący przed nim sygnalizuje zmianę kierunku jazdy w lewo (art. 24 ust. 1 pkt 3). Jedynie naruszenie tej zasady – co może mieć miejsce w wyjątkowych sytuacjach – może uzasadniać negatywną ocenę jego zachowania w trakcie wykonywania tego manewru.” (wyrok SN z 18.01.2013 r., V KK 211/12, Legalis nr 621918).

Dodatkowo wskazać można  analogiczne orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie V KK 382/13, a także aprobujące powyższą egzegezę wyroki sądów powszechnych: Sądu Okręgowego w Koszalinie z 29.04.2013 r. w sprawie V Ka 757/12, Sądu Okręgowego w Koninie z 30.09.2016 r. w sprawie II Ka 28/16, Sądu Okręgowego w Koninie z 20.02.2015 r. w sprawie II Ka 14/15, czy  Sądu Okręgowego w Łodzi z 02.11.2017 r. w sprawie V Ka 1165/17.

Niestety pojawiające się wyroki uniewinniające uczestników skręcających w lewo świadczą, iż nadal kierowane są wobec nich akty oskarżenia tudzież wnioski o ukaranie. Pozostaje mieć jednak nadzieję, że praktyka sądów powszechnych już na trwałe wiązać będzie odpowiedzialność za zdarzenie drogowe z kierowcą, który wprost nie stosuje się do prawa o ruchu drogowym i powoduje tym samym zagrożenie dla innych osób prawidłowo poruszających się po drodze, co z czasem zmieni również postępowanie organów ścigania w tym zakresie.